poniedziałek, 23 lutego 2015

Lato pokaże,co robiłaś zimą-wpis motywacyjny

Jeśli jesteś jedną z tych osób, którym podobnie jak ja ciężko zwlec się z łóżka i zacząć ćwiczyć to ten wpis jest właśnie dla ciebie.
Ja jestem osobą,która uważa,że sport szkodzi zdrowiu i mogłabym opisać co najmniej sto sytuacji, które potwierdziłyby tę tezę. Wszystkie oczywiście z moim udziałem. Wystarczyłoby nawet samo zdjęcie moich nóg, które poorane są pamiątkami po tym jak przewróciłam się na rowerze po raz pierwszy czy też tysięczny. Ewentualnie poświadczyć mogą moje  ręce, które doznały wiele urazów podczas podjętych prób uprawiania sportu. Tudzież okulary, które traciły szkła, nawet, gdy byłam tylko widzem.
Kolejną kwestią jest to, że ucierpiało moje zdrowie psychiczne, bo jako łamaga i osoba, która realizuje się siedząc na kanapie, a nie stojąc na boisku, usłyszałam wiele na temat tego jaką niedorajdą jestem. W końcu dałam sobie z tym wszystkim spokój, co oczywiście nie przyczyniło się do zmniejszenia ilości doznanych urazów (patrz przykład z okularami). Ale do rzeczy. Im dłużej nie ćwiczyłam tym bardziej moja niechęć do aktywności fizycznej malała. 

Oczywiście nie była to zmiana o sto osiemdziesiąt stopni,ale pod koniec grudnia zaczęłam ćwiczyć. 
Może było to spowodowane nagłą utratą dobrego samopoczucia, może delikatną zazdrością, chęcią rywalizacji, dążenia do tego by być bardziej zadowoloną ze swojego ciała (pisałam o tym tutaj).
Potem motywacja zaczęła spadać, ale pomogła mi niezawodna Ania ze swoim rozwojownikiem klik
 
Co mnie motywuje?                   Pisałam już o tym tutaj. Wzięłam się za siebie po wrzuceniu takiego obrazka na weheartit.com. Więcej o tym możecie doczytać, jeśli klikniecie w podany przeze mnie link.  Ponadto zacytowałam tam bardzo mądre słowa, także polecam. Motywuje mnie właśnie takie obrazki jak na wymienionej przeze mnie stronie, oglądam i też tak chcę. Chociaż to jest tylko wspomagacz działania, bo tak na prawdę nie da się za pomocą magicznej różdżki sprawić, że ktoś nagle ruszy się z kanapy (o tym też w podlinkowanym tekście).
Co zrobić aby się nie zniechęcić? Nie odkryję tu oczywiście Ameryki, ale takie banały trzeba najczęściej powtarzać-stawiać sobie możliwe do osiągnięcia cele.  Ktoś kto ma astmę, a w dodatku całe życie unikał biegania nie przygotuje się w kilka miesięcy do maratonu i go nie wygra. Ale może poprawić swoją formę. Kolejną kwestią jest to, że należy podzielić sobie zmiany na etapy. Bez sensu jest rozpoczęcie od razu ćwiczeń na wszystko, bo skończy to się tylko zakwasami i zniechęceniem. Zmiany trzeba wprowadzać etapami, zwiększać stopniowo ilość ćwiczeń, itp. I ostatnia kwestia, również bardzo ważna: Dać sobie czas na osiągnięcie celu. 
I chyba najważniejsza rzecz, którą chcę powiedzieć. Zacznij teraz. Nie jutro, nie od poniedziałku, nie od marca. TERAZ.




7 komentarze:

Nidabe pisze...

Prawdę mówiąc takiego postu szukałam właśnie w okolicach początku roku :p i z podobnych pobudek powstał właśnie mój blog (cóż za chamska autoreklama... wybacz;) ). Te obrazki (w poście) powiem Ci, że też działają motywująco. Może nie sprawią, że od razu skoczymy na równe nogi i zaczniemy robić przysiady, biegać i się rozciągać, ale małymi kroczkami mózg zmotywuje ciało. Ja sobie właśnie dałam ostatni termin - jeszcze w lutym ćwiczę i dietuję jak popadnie, ale na marzec trzeba przygotować kalendarz i starać się go trzymać. (Ale wiadomo... jak swoje, studia swoje).
Cieszę się, że nie tylko ja mam problem z automotywacją, choć to może dość typowy problem. No i te cele... Niestety, na jakiekolwiek efekty ćwiczeń trzeba poczekać minimum z miesiąc. Ale jak już są, to naprawdę się opłaca :)

Pozdrawiam i życzę wytrwałości !
[http://letzbefit.blogspot.com/]

Niedopowiedziane pisze...

Dziękuję i wzajemnie :) A ja właśnie w lutym zaczęłam działać na poważnie :) Wpis jest teraz,bo jakoś tak coraz cieplej i uświadomiłam sobie,że niedługo skończy się czas na kurtki,a zaczniemy pokazywać więcej ciała. To mnie motywuje :) Ja nie dietuję, zależy mi nie na zgubieniu kilogramów tylko na ujędrnieniu.

Nidabe pisze...

autoreklama wyszła w sumie całkiem przypadkiem ;) to zazdroszczę, u mnie oba aspekty są ważne. Ale mamy jeszcze kilka miesięcy, szansa na nadrobienie jest!

different pisze...

Dopóki nie złapią Cię wyrzuty sumienia, że nie dbasz o siebie - dopóty nie ćwiczysz. Ja tak miałam, gdy odkryłam, że nie jestem już taka szczupła, jak kiedyś i to najbardziej podziałało. Samoświadomość zalet ćwiczeń jest podstawą motywacji. Przynajmniej ja tak twierdzę. Powodzenia!

Piece Of Simplicity pisze...

Wychodzi na to, że myślimy zupełnie podobnie, jeśli chodzi o realność wyznaczanych sobie celów. I niestety masz rację, pisząc że im dłużej nie ćwiczymy tym ciężej nam zacząć ponownie. Nie mówiąc już o osobach które muszą zacząć "od zera".
_______
Natalia, http://www.pieceofsimplicity.blogspot.com

nieznananxxx96 pisze...

Nadal nie potrafię się motywować. To kusi wypłynąć ze mnie ta chęć zrobienia czegoś ze swoim ciałem

Dashka pisze...

Widzę, że aktualnie masz dużo więcej motywacji i siły niż ja :) Cieszę się bardzo i trzymam kciuki, oby tak dalej!
A ja idę szukać siły.

Prześlij komentarz

Cieszę się, że Cię tu widzę :) Miło mi Czytelniku, że przeczytałeś mój tekst i chcesz napisać komentarz :)